Felietony

Felieton psychologiczny: Jak pojechać na wakacje i stać się szczęśliwszym

Zbliża się koniec roku szkolnego. Żegnamy się z rutyną, która z jednej strony męczy, a z drugiej – reguluje nasze życie i zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Zamiast tego rzucamy się w wir nieznanego, niepewnego. Jedziemy na wakacje!


Nasze dzieci są oczywiście w siódmym niebie, ale to nie na nich spoczywa ciężar organizacji wakacyjnej rozrywki, odpowiedzialności, ogarnięcia, wreszcie zabezpieczenia finansowego urlopu, a przy tym rozwiązania dylematu, czy w ogóle jechać gdziekolwiek, skoro straszy się nas widmem nadciągającego kryzysu ekonomicznego, ciężkiej zimy, podczas której nawet chrustem nie będziemy mogli się ogrzać, bo lasy państwowe i rozmaici gajowi-spekulanci windują ceny suchych gałęzi, którymi wcześniej może jedynie pies się zainteresował, z kulawą nogą czy bez.


Jak zatem wybrnąć z tej matni? Czy wakacje rzeczywiście są potrzebne? Czy skoro tyle nas kosztują i w aspekcie wysiłku fizycznego (ach te walizki, że też nic lepszego wciąż nie wymyślono), i psychicznego, i wreszcie finansowego! A kto w ogóle powiedział, że wakacje są nam potrzebne, że są dla nas dobre?
Według badań psychologicznych wakacje mają pozytywny wpływ na zdrowie i samopoczucie, ale efekt tego wpływu – czyli poprawa wcześniejszych parametrów – zanika kilka tygodni po powrocie do pracy. Poza tym, gdy analizuje się wiele różnych badań na temat wakacji, dane przynoszą więcej pytań niż odpowiedzi. Grupa fińskich psychologów w 2010 roku wykazała, że wakacje mogą ogólnie poprawić zdrowie i samopoczucie. Badaniem objęto blisko 200 osób, które wyjechały na zimowe wakacje i długie weekendy. Badacze mierzyli przed, w trakcie i po wyjazdach sześć wskaźników: stan zdrowia, nastrój, napięcie, poziom energii, zmęczenie i satysfakcję. Osoby z obu grup – te, które wybierały się na weekendowe wyjazdy i dłuższe wakacje – zgłaszały wyższy poziom dobrostanu podczas wakacji, ale wracały do normalnego poziomu po wakacjach.


W innym pojedynczym badaniu, przeprowadzonym przez uczonych z Holandii, zmierzono wpływ wakacji na poziom szczęścia. Badanie przyniosło podobne wyniki – wakacje rzeczywiście poprawiają szczęście, ale ta poprawa zanika w ciągu kilku tygodni. Natomiast w tym badaniu pojawił się inny bardzo ciekawy wniosek: planowanie wakacji daje znacznie większy zastrzyk szczęścia – do ośmiu dodatkowych tygodni poprawy nastroju w oczekiwaniu na wakacje. Pamiętam mojego kolegę, z którym pracowałem przed wielu laty. Wykorzystywał luźniejsze momenty w pracy (tak, miałem kiedyś taką pracę z luźniejszymi momentami), by drobiazgowo planować wielotygodniową podróż po RPA. Faktycznie, przez pół roku, bo tyle trwało owo planowanie, wydawał się być wyjątkowo pozytywnie nakręcony.


Bez wątpienia psychologiczne oderwanie się od pracy – co jest przecież istotą wakacji – również pomaga obniżyć poziom stresu. Według badań dłuższe wakacje mogą przynieść lepsze rezultaty w zakresie odstresowania.


Podsumowując ustalenia psychologii: wakacje poprawią nasze samopoczucie, ale na krótki czas, nie wywołają długotrwałych zmian nastroju lub szczęścia. Natomiast planowanie wakacji zapewni dodatkowe tygodnie poprawy nastroju. W związku z tym, nieważne, dokąd, nieważne, czy z dziećmi, czy bez, nieważne, czy za gotówkę, czy na kredyt. Ważne, by planować wakacje długo i jak najlepiej się do nich przygotować. Jak mój kolega, który pół roku szykował się do podróży po RPA. A gdy ją odbył, stał się wielkim podróżnikiem, jest spełniony i wiedzie ciekawe życie, pełne przygód. Z tego wniosek, że dobre i gruntowne planowanie może naprawdę zmienić życie. I tego się trzymajmy.


Kamil Broszko – dziennikarz i psycholog, ostatnio redaktor „Magazynu Teraz Polska” i redaktor prowadzący serwisu PANpsycholog.pl. Wcześniej przez wiele lat związany

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *